„Poduszka finansowa” – co to takiego i jakie daje korzyści

Prowadzone od wielu lat różne badania nieustannie pokazują, że Polacy nie mają wielkich rezerw finansowych. Wielu z nas wydaje wszystkie zarobione pieniądze, część musi pożyczać różne kwoty, by przeżyć do kolejnej wypłaty. Może to nieco dziwić, skoro od kilku lat spada bezrobocie, rosną zarobki, a inflacja oscyluje wokół 2%. Na dodatek są różne programy socjalne stworzone przez rząd.
Abstrakcyjne pojęcia
Tłumacząc tę sytuację, ekonomiści zwracają uwagę, że część osób mogła jeszcze nie wyjść z kłopotów finansowych, w jakie wpadła w czasie kryzysu zapoczątkowanego w 2009 r. Wielu zauważa też, że bardzo wielu Polaków nie potrafi racjonalnie gospodarować pieniędzmi. Równowaga budżetowa, ustalenie priorytetu wydatków, gromadzenie oszczędności „na czarną godzinę”, oszczędzanie na emeryturę, to niestety dla wielu z nas pojęcia abstrakcyjne.
Wielu z nas obce jest myślenie o mogących nadejść gorszych czasach, niższych zarobkach, ewentualnych kłopotach zdrowotnych. Przeciętny Kowalski raczej nie martwi się o przyszłość. Przecież jakoś to będzie, czarna godzina nie musi nadejść, byle do pierwszego.
Można odnieść wrażenie, że wciąż jeszcze jesteśmy zachłyśnięci możliwościami, jakie dają pełne półki w sklepach i rosnące zarobki. Kupić nowszy telewizor, wymienić samochód na lepszy, pojechać na atrakcyjną wycieczkę – oto priorytety.
A oszczędności…? - zapytamy nieśmiało. Po co nam one? Lepiej żyć chwilą, bo życie tak krótko trwa - odpowie wielu.
Mądrość nakazuje oszczędzać
Do braku podstawowej wiedzy ekonomicznej i nawyku oszczędzania dokłada się jeszcze niekorzystna sytuacja na rynku depozytów. Utrzymujące się od dłuższego czasu niskie stopy procentowe sprawiają, że oprocentowanie oferowane przez większość banków na lokatach terminowych czy kontach oszczędnościowych zbliżone jest do inflacji, co, po uwzględnieniu „podatku Belki”, sprawia, że pieniądze realnie tracą na wartości.
Co prawda część banków prowadzi akcje zachęcające do oszczędzania, oferuje podwyższone oprocentowanie dla „nowych środków”, premiuje nim systematyczne wpłaty czy stara się uświadamiać znaczenie posiadania oszczędności, ale nie przynosi to wielkich rezultatów.
Jak pokazują publikowane cyklicznie dane NBP, ogólna suma oszczędności Polaków rośnie. Około połowa z nich trzymana jest w gotówce, na rachunkach bankowych lub lokatach. Niskie oprocentowanie lokat nie stanowi zachęty do pomnażania posiadanych środków. Są one chętnie wykorzystywane na bieżące zakupy. Łatwo po nie sięgnąć, będąc kuszonym „promocjami”, „wyprzedażami”, „czyszczeniem magazynów” i innymi akcjami specjalnymi.
Deklaracje sobie, działania sobie
Takie konsumpcyjne podejście „kłóci się” z wynikami badania „Zabezpieczenie finansowe Polaków” przeprowadzonego w 2013 r. na zlecenie Banku Millennium. Aż 75% respondentów stwierdziło wówczas, że dla poczucia bezpieczeństwa finansowego konieczne jest posiadanie oszczędności w wysokości 3 miesięcznych pensji. Fakt posiadania takiej „poduszki finansowej” zadeklarowała jedynie jedna trzecia pytanych. Aż 37% ankietowanych stwierdziło, że nie posiada żadnych oszczędności. Zaskakujące, że udział w tej grupie osób pracujących i bezrobotnych rozkładał się mniej więcej po równo.
Chęć oszczędzania min. 10% swoich dochodów (poziom uznawany przez ekspertów za minimum) deklarowało ponad 70% badanych, ale rzeczywiście robiło to zaledwie ok. 33%. Inni twierdzili, że nie mają takiej możliwości i oszczędzają po prostu mniej. 9% pytanych wcale nie oszczędzało.
Na rozmijanie się deklaracji z rzeczywistymi działaniami wskazują odpowiedzi na pytanie, w którym należało dokończyć zdanie: „Ludzie oszczędzają, bo kieruje nimi…”. Blisko 60 proc. zapytanych wybrało odpowiedź „rozsądek”. Na dodatek co drugi z ankietowanych uznał, że niskie zarobki nie są przeszkodą w odkładaniu pieniędzy, choćby niewielkich sum. Natomiast na kolejne pytanie, dotyczące rzeczywistych działań, niemal 40 proc. respondentów stwierdziło, że brak im konsekwencji w oszczędzaniu i nie odkładają wcale pieniędzy.
Najpierw oszczędzaj, potem wydawaj
Przytoczone dane wskazują na priorytety, jakimi się kierujemy: obowiązkowe wydatki (opłaty, żywność, itp.) – przyjemności – oszczędności. W efekcie nasze rezerwy finansowe rosną, gdy zostaną nam jakieś środki po obowiązkowych wydatkach lub pojawią się dodatkowe dochody.
Tymczasem Warren Buffet, amerykański miliarder uznawany za legendę inwestowania, preferuje zupełnie odmienną hierarchię – najpierw inwestowanie/oszczędzanie, potem obowiązkowe wydatki, a dopiero na samym końcu, z tego co zostanie, finansowanie przyjemności.
Przyznacie, że to dość interesujące podejście, zupełnie burzące dotychczasowe myślenie wielu z nas o priorytetach finansowych. Może być tym bardziej skuteczne, gdy uznamy oszczędzanie w każdym miesiącu za „super zobowiązanie” mające pierwszeństwo przed innymi wydatkami. Zdaniem części psychologów, tylko w ten sposób można uniknąć pokusy zakupów impulsowych czy fundowania sobie „przyjemności”.
Zapłać sobie, zanim zapłacisz innym
Powyższe słowa bywają nazywane „złotą zasadą finansów osobistych”. Są kwintesencją tego, że oszczędności mają pierwszeństwo przed wydatkami. Chcąc być w zgodzie z tą zasadą, pierwszy przelew w miesiącu po otrzymaniu wynagrodzenia powinien być transferem uzgodnionej z samym sobą sumy na konto oszczędnościowe, na zakup jednostek funduszy inwestycyjnych czy inną formę oszczędzania. Dopiero później powinien przyjść czas na opłacenie czynszu, prądu, gazu, telefonu i innych zobowiązań. O przyjemnościach można pomyśleć w chwili, gdy coś jeszcze zostanie na koncie.
Takie podejście ponoć mocniej motywuje do podnoszenia kwalifikacji, rozglądania się za lepszą pracą czy lepszej samoorganizacji.
Zapas przynajmniej na 3 miesiące
Jeśli zgodzimy się, że posiadanie pewnego „zapasu” środków finansowych to konieczność, od razu pojawi się pytanie, jak wysoka powinna być ta rezerwa. Ekonomiści są zgodni, że absolutne minimum to przynajmniej trzykrotność miesięcznych dochodów. Dobrze, by oszczędności pozwoliły na spokojne przeżycie pół roku, a sytuacja idealna to jeszcze dłuższy okres. Im jest on dłuższy, tym mniejsza presja i większy komfort psychiczny przy pokonywaniu kłopotów finansowych czy szukaniu nowej pracy.
Jak stworzyć „poduszkę finansową”?
Pierwszy krok to wspomniana wyżej zmiana priorytetów – najpierw odkładajmy na „czarną godzinę”, potem regulujmy wszelkie zobowiązania i wydatki, dopiero na końcu fundujmy sobie przyjemności.
Regularne działania
Wiąże się to z wyrobieniem nawyku regularnego oszczędzania i odkładania choćby niewielkich kwot. Można to zrobić w prosty sposób, ustanawiając zlecenie stałe ze swojego rachunku. Dobrym sposobem na przekonanie się o sile małych kwot jest też odkładanie na specjalne konto oszczędnościowe „resztek” z dokonywanych bezgotówkowo transakcji. Dzieje się to w sposób zupełnie dla nas niezauważalny, a na koniec miesiąca okaże się, że zaoszczędziliśmy kilkadziesiąt złotych czy nawet więcej. Mechanizm automatycznego oszczędzania szerzej omówiliśmy w tym tekście.
Rozsądne oszczędzanie
Kolejne działanie to zmuszenie odłożonych pieniędzy do „rozmnażania się”. Trzeba to zrobić rozsądnie. Najbezpieczniejsza forma to oczywiście lokaty czy obligacje Skarbu Państwa.
W przypadku tych pierwszych trzeba szukać depozytów, które pozwalają przynajmniej zachować realną wartość pieniądza. W uproszczeniu oznacza to, że po uwzględnieniu inflacji i podatku Belki za pewien czas za posiadaną sumę można będzie kupić te same rzeczy.
Wybór obligacji skarbowych oferowanych przez Ministerstwo Finansów sprowadza się do określenia czasu, na jaki chcemy ulokować w nich swoje pieniądze. Możliwe okresy wahają się od 3 miesięcy do 12 lat, a oprocentowanie zbliżone jest do tego na lokatach. Warto wiedzieć, że w przypadku obligacji wieloletnich, należne odsetki wypłacane są co kilka miesięcy w postaci “kuponów odsetkowych”.
Więcej informacji o różnicach między tymi produktami znajdziesz w naszym artykule.
W wyborze najkorzystniejszych lokat pomoże Ci nasz ranking lokat. Tym, którzy nie chcą „zamrażać” pieniędzy na pewien czas, podpowiadamy konta oszczędnościowe. Analizując nasze zestawienie najlepszych rachunków tego typu, zobaczysz, że są „perełki” oferujące bardzo atrakcyjne oprocentowanie.
Szerokie omówienie możliwości oszczędzania długoterminowego znajdziesz z kolei w tym tekście.
Inwestowanie dla bardziej zaawansowanych
Inna formą pomnażania oszczędności mogą być fundusze inwestycyjne czy zakup akcji. To już działania dla osób, które choć trochę interesują się rynkiem finansowym, rozumieją różnice między różnego rodzaju funduszami i mają świadomość, że szansa na wyższe zyski wiąże się z większym ryzykiem utraty części zgromadzonego kapitału.
Przy tego typu instrumentach finansowych okres inwestycji powinien wynosić min. 2-3 lata.
O inwestowaniu w obligacje wyemitowane przez różne podmioty pisaliśmy tutaj.
Oszczędzanie na emeryturę
Zupełnie osobną kwestią jest oszczędzanie z myślą o emeryturze. Te z ZUS będą stanowiły znikomą część obecnych zarobków każdego z nas. Trzeba więc pomyśleć samemu o zgromadzeniu dodatkowych środków, które pozwolą godnie przeżyć „jesień życia”. Jedną z możliwości są Indywidualne Konta Emerytalne i Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego. Różnica, w dużym uproszczeniu, sprowadza się do nieco innych zasad pomnażania pieniędzy i korzystania ze zwolnienia z podatku od zysków kapitałowych.
Szczegółowe omówienie obu możliwości znajdziesz w naszym tekście pt: „IKE i IKZE – alternatywa dla groszowej emerytury z ZUS”.
Pracownicze Plany Kapitałowe
To zupełnie nowa możliwość, która pojawi się w połowie 2019 r. i stopniowo będzie obejmowała coraz więcej zatrudnionych.
Gromadzone z myślą o emeryturze pieniądze będą pochodziły od samych pracowników (będzie im potrącane 2% wynagrodzenia brutto) oraz od pracodawców (minimum 1,5%) i budżetu państwa (240 zł rocznie), czyli od nas wszystkich – podatników. „Na start” każdy uczestnik PPK otrzyma na swoje konto 250 zł z budżetu państwa. Zbierane w ten sposób pieniądze będą trafiały do specjalnych funduszy, które będą inwestowały je w akcje i obligacje.
Środki będą dostępne w każdej chwili, ale ich wypłata będzie się wiązała z koniecznością zapłacenia „podatku Belki”. Uniknięcie go możliwe będzie tylko w jednym wypadku – podjęciu decyzji o skorzystaniu z pieniędzy po ukończeniu 60 r.ż. i na dodatek tylko w przypadku, gdy będą one wypłacane w ratach przez 10 lat.
Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz
Z pewnością znasz przytoczone powiedzenie. Tak, tylko od Ciebie zależy, jak dużą i wygodną „poduszkę finansową” stworzysz dla siebie. Nie musi się to wcale wiązać z wielkimi wyrzeczeniami i zmianami w życiu. Wystarczy przestawienie priorytetów i uznanie, że własne bezpieczeństwo finansowe jest ważniejsze od przyjemności. Przyda się też konsekwencja w działaniu oraz podstawowe zainteresowanie sytuacją na rynku finansowym. Zachęcamy do śledzenia naszych portali. Na bieżąco informujemy w nich o najciekawszych ofertach dotyczących oszczędzania i przedstawiamy informacje, które mogą być Ci pomocne przy podejmowaniu trafnych decyzji finansowych.
Komentarze
(12)Fajnie się oszczędza żyjąc samemu ale gdy masz rodzinę to ciężko powiedzieć, że mam ją gdzieś ponieważ inwestowanie jest ważniejsze, potem opłaty a resztki na przeżycie. Wypłaty są zbyt niskie żeby coś z nich oszczędzać. Zarabiając około 3500 mesięcznie, mając dwójkę nastolatków na utrzymaniu i nie mówiąc o innych wydatkach to naprawdę nic. kompletnie nic. Zarobki musiałyby być stale powyżej 5000. W moich stronach pracodawcy prawie wszędzie dają najniższą krajowa a w tym układzie proszę oszczędzać i inwestować. Podział klasowy w Polsce jest znaczny. Jest grupa osób która ma na wszystko a to wyda to potem płacze w telewizji i jest grupa osób które żyje z tego co ma. Nie czarujmy się. Oszczędzając 100-200 zł miesięcznie bogactwa się nie dorobimy.
Odpowiedz
Sytuacja każdej rodziny jest faktycznie inna, z pewnością są i takie, którym nie tylko trudno cokolwiek odłożyć, ale i przeżyć do kolejnej wypłaty. Mimo wszystko jednak namawiam do spróbowania ustalenia zlecenia stałego i odkładania co miesiąc choćby 100 zł. Po roku będzie to już 1200 zł, kwota, czyli kwota z której można sfinansować nieoczekiwaną naprawę sprzętu AGD albo do której łatwiej jest dołożyć do zakupu nowego urządzenia. Przyzna Pan chyba, że bez takiej poduszki finansowej nagłe znalezienie kilkuset złotych na naprawę byłoby znacznie trudniejsze. Pieniądze potrafią się "rozchodzić" jeśli mamy je w kieszeni/na koncie osobistym. Natomiast, gdy są nieco "ukryte" na rachunku oszczędnościowym i mamy świadomość, że na ogół można po nie bezpłatnie sięgnąć tylko raz w miesiącu, mniej kuszą, by je wydać.
Zdaję sobie sprawę, że odłożenie 100 czy 200 zł nie da wielkiego bogactwa. Znacznie ważniejsza jest świadomość, że mamy rezerwę finansową, gdy wyskoczy nieoczekiwany wydatek.
Odpowiedz
Poduszka finansowa (taka dla "ciułaczy", a jest ich większość) powinna być łatwo dostępna i nie tracić na wartości zgromadzonego kapitału. Wydaje mi się, że najłatwiej zrobić to w postaci lokaty odnawialnej (np co pół roku) na rachunku w stabilnej walucie - mocniejszej od złotego. Trzymanie nawet takiej waluty w "skarpecie" jest lepsze niz lokata bankowa w złotówkach. W obecnej sytuacji lokaty złotówkowe przynoszą zamiast zysków straty. Nie dajmy się okradać. Ja swoje oszczędności trzymam na trzech "kupkach". W złotówkach na pilne potrzeby (np 2-3 miesięczne przeżycie), a resztę w dolarach i frankach. Złotówkowe trzymam w banku i niewiele w gotówce. Pozostałe zdeponowane w "dobrym miejscu" (ochrona przed ew. kradzieżą) w sejfie firmowym w zamkniętej stalowej skrzynce. Dlaczego tak? Mam już 80 lat i przeżyłem niejedno. Widziałem już werandę wytapetowaną banknotami 2000 zł (starych) mających ostatnią wartość 4 pudełek zapałek. Korzystałem już z bonów rewaloryzacyjnych o śmiesznej wartości w okresie hiperinflacji w latach tuż przed i po stanie wojennym. Nie mam zaufania do państwa. Nic na to nie poradzę. Moi rodzice dostawali w tyłek, więc ja nie chcę. W okresie PRL-u warto było mieć dolary i złoto. Złotówki w każdej chwili mogły być bez wartości. Dzisiaj taka sytuacja wydaje się nieprawdopodobna ale czy aby na pewno? Inflacja - i to spora - jest nie do uniknięcia. Spójrzcie na stronę https://forsal.pl/gospodarka/pkb/artykuly/7746726,mapa-dobrobytu-unia-europejska-pkp-per-capita-eurostat-rzeczywista-konsumpcja-prywatna.html ; Polska w Europie w 2019 roku znajdowała się na 19 miejscu w rzeczywistej konsumpcji prywatnej , a więc takiej, która definiuje dobrobyt. Za nami austliderzy Rumunia, Grecja, Estonia, łotwa, Słowacja, Węgry, Chorwacja i Bułgaria. Nasz poziom to 79% średniej z UE (w Luksemburgu 135%) , a "chcemy" naśladować Wegry u których poziom ten wynosi tylko 67% i są na trzecim od końca 25 miejscu. A tam nasze władze szukają sojusznika. Gospodarkę mamy peryferyjną zależną głównie od dostaw z Niemiec i w każdej chwili może się potknąć. Biorąc to pod uwagę zrobiłem tak jak zrobiłem.
Odpowiedz
Bardzo dziękuję za podzielenie się przez Pana przemyśleniami. Wybór strategii dotyczącej poduszki finansowej faktycznie w dużej mierze zależy od sytuacji danej osoby, jej doświadczeń. Warto też patrzeć szerzej, na sytuację makroekonomiczną. Pana spostrzeżenia nt. miejsca Polski "na mapie dobrobytu" i uzależnienia naszej gospodarki od zachodniego sąsiada są bardzo ciekawe.
Ja mam obawy, że lansowana obecnie strategia rozwoju oparta na konsumpcji (świadczy o tym apel ministra finansów z ubiegłego tygodnia wyrażony w jednym z wywiadów, by Polacy sięgali po oszczędności, wydawali swoje pieniądze) może przynieść opłakane skutki. Doraźnie podtrzymamy PKB, ale długoterminowo, gdyby kłopoty z pandemią się przedłużały, to okaże się, że ludzie nie mają żadnych rezerw finansowych...
Odpowiedz
Poduszka powinna cechować się dostępnością środków, więc długoterminowe obligacje nie są dobrym pomysłem. Stracimy, gdy się z nich wcześniej wycofamy.
Z drugiej strony za chwilę będziemy mieli ujemne oprocentowanie na depozytach. Jak żyć?! :(
Odpowiedz
Masz rację, pytanie "Jak żyć posiadając oszczędności?" staje się coraz bardziej zasadne. Pojawiają się głosy, że obecna sytuacja zupełnie demotywuje do oszczędzania, jest w pewnym sensie karą za przezorność. Na cięciu stóp procentowych korzystają ci, którzy żyją na kredyt, bo teraz płacą niższe odsetki od zaciągniętych zobowiązań.
Zgadzam się też z kwestią, że poduszka finansowa winna zapewniać dostęp do zgromadzonych środków, przynajmniej ich części. Dlatego uważam, że wskazana jest dywersyfikacja, podział oszczędności między różne produkty. Jedne z nich, np. wspomniane obligacje długoterminowe, powinny możliwie dużo zarabiać przy stosunkowo niewielkim ryzyku i być rezerwą na najczarniejsze chwile. Inne, np. lokaty czy konta oszczędnościowe, też powinny przynosić odsetki, ale dostęp do nich powinien być praktycznie "od ręki", by móc po nie sięgnąć w nieoczekiwanej sytuacji.
Odpowiedz
Czasami można się nieźle zdziwić. Oszczędzanie w gotówce wcale nie musi oznaczać bezpieczeństwa. Piszę to w momencie gdy koronawirusa nie ma jeszcze oficjalnie w Polsce a ceny maseczek - które wcale przed nim nie chronią - już poszły w górę o 1000 procent!
Odpowiedz
W sytuacjach gdy "coś" się dzieje zawsze znajdą się "sprytni", którzy chcą na tym zarobić. Przykładem jest właśnie wzrost cen maseczek. A słyszałeś o tym, że kilku Polaków usiłowało przemycić do China kilka tysięcy takich maseczek? :)
Tyle tylko, że takie działania nie mają nic wspólnego z oszczędzaniem, myśleniem o przyszłości, budowaniem sobie "poduszki finansowej". Nie bardzo wyobrażam sobie kupowanie maseczek czy jakiegoś innego towaru na zapas, bo być może nagle będzie na niego popyt.
Odpowiedz
Maseczki to rzeczywiście niszowy produkt. Ale dywersyfikacja w złoto, nieruchomości czy nawet znaczki pocztowe ma konkretny sens.
Panika wywołana koronawirusem czy hiperinflacja w Wenezueli to tylko przykłady, że coś w ekonomii kraju może nagle pójść bardzo nie tak.
Odpowiedz
Dywersyfikacja jest jak najbardziej wskazana, w pełni popieram dzielenie oszczędności w różne miejsca/produkty
Odpowiedz
— anonimowy autorze tych słów, ostrzegam: jeśli będziesz mieć jakieś zobowiązania finansowe wobec mnie, to lepiej je w terminie ureguluj. Ja nie akceptuję wytłumaczenia, że ktoś mi pieniędzy nie oddaje, bo „odkłada na czarną godzinę”.
Odpowiedz
Absolutnie nie namawiamy do lekceważenia swoich zobowiązań. Wszelkie należności winny być spłacane rzetelnie i terminowo.
Rzecz w tym, by najpierw odłożyć jakąś sumę (choćby niewielką) na "czarną godzinę", potem uregulować WSZELKIE należności, a dopiero potem - jeśli jeszcze coś zostanie - pomyśleć o przyjemnościach. Zdaniem psychologów (o czym jest mowa w tekście) takie podejście motywuje ludzi do poszukiwania dodatkowych dochodów, by - po wywiązaniu się z obowiązkowych płatności - zostały im pieniądze na sprawienie sobie przyjemności.
Odpowiedz